sobota, 7 września 2013

Podsiadło

Dzieci śpią. Mąż śpi. Tortilla na talerzu. Podsiadło w głośnikach.

Spokój. Wewnętrzny i zewnętrzny. Stan rzadki i ulotny.
Dobry. Dotyka do głębi. I nawet Boga czuję, aż w trzewiach najdalszych. Żadna myśl nie zakłóca równowagi. Zapomniałam już jakie to przyjemne. Między rzeczywistością a snem.
Muzyka, słowa i cisza. Wymieszane w jednej misce. Jeść się chce. Pożerać. Na zapas. A potem wydłubywac spomiędzy zębów resztki. Smak tych chwil na krótko jeszcze poczuć.


http://www.youtube.com/watch?v=Wg4A_d9F7xk

2 komentarze:

  1. hmmm takie wieczory jak opisujesz przywodzą mi na myśl jedno - jesień idzie - nie ma na to rady ;p
    Przynajmniej mnie się to tak kojarzy. Sama dziś mimo, że dzień do łatwych nie należał wieczorem odczułam to przyjemne zbliżanie się jesieni: herbatka, książka, fragment filmu i mąż obok na kanapie... :) A teraz czas luli by zbierać siły na kolejny tydzień.
    ps.: teraz się zorientowałam, że tortilla była na obiad nie kolację, więc jesienne wieczory, o których piszę ni w ząb nie pasują, ale co tam ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano wszystko się zgadza, bo nawet tortillowe jedzenie kolacyjną porą, ale coś mój blog godziny sobie pokręcił, bo w rzeczywistości pisane i publikowane było koło 23 godziny to wszystko;)

    OdpowiedzUsuń