czwartek, 5 września 2013

Dzień drugi - po bo nocy przychodzi dzień

Pierwsza trudna noc. Czy to już zębiska, czy JJ przeżywa rozstanie z Mamą? trudno stwierdzić. Wszak półroczniak ma jeszcze pewne problemy z komunikacją. Jednak Ati stanął na wysokości zadania - wysłał Matkę pracującą do łóżka, a sam podjął walkę. I zwyczajowo wygrał ją szybciej niż zrobiłabym to ja. Ja naprawdę rozumiem, że moje matczyne feromony są dziecku najmilsze, a wręcz niezbędne do życia, ale dlaczego głównie nocną porą? Mimo  postanowienia, że tak ma nie być, JJ zasypia przy piersi i pociamkuje sobie ten żywy smoczek, gdy rodziciele zasną snem sprawiedliwym i zasłużonym.
Zdecydowanie MAMA+TATA+2 = mniej przejmowania się tym, czym przejmować się nie warto. Dlatego kobiety pracujące - do rodzenia, mężczyźni pracujący - do płodzenia (oj, oberwałoby mi się teraz od wszystkich feministek świata. Dobrze, że nikt tego bloga nie czyta, póki co).

Pora do pracy MatkoPolko!

cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz