Starsze Synostwo dziś na wygibach z Babą G. Wrócił taki rozanielony i pozytywnie naładowany, że można było podejrzewać, że Babcia po kryjomu wywiozła go do Disnejlednu, a nie na imprezę rodzinną, gdzie średnia wieku w okolicach dobrej 50tki się wahała.
Babcia natomiast rozanielenie podobne ze sobą przywiozła, bo dumą ją rozpierała, że takie to dziecko wspaniałe i grzeczne i uśmiechnięte i samo się sobą zajmujące i nie brudzące i ochy i achy i łały i 8 cud świata nad Wisłą, a właściwie Wrześnicą (taka nasza lokalna rzeczka) ten JS.
A co do lokalnych cudów - JJ staje się mężczyzną! Jest ZĄB!!!
I jest Matki zmęczenie. Miało być dużo pisania, ale będzie pora do spania.
Dobranoc i już. Nie będę przeciągać. Nie będęęęęęęęęęęęę............i naprawdę pójdę wcześniej spać. Pójdę do tch Dzieciów pachnących wanilią i wiatrem. Znowu będę siedzieć i patrzeć jak śpią. Nie szkoda mi na to życia. Moje życie tam przecież śpi.
cdn.
czytając przyszło mi do głowy, że rzeczywiście dzieci tak wiatrem pachną. I to nie tylko moja Hanka... Kiedy tak wracają takie wychasane po samo zdrowie, rozsiewają taki zapach, jakiego ja nie jestem na sobie w stanie uzyskać ;) Taki wiatr właśnie ;)
OdpowiedzUsuń